Forum Forum ludzi okolic i miejsc Strona Główna
Zaloguj

Tworczosc wlasna...
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum ludzi okolic i miejsc Strona Główna -> Nasze Garbacki pogawędki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Badyl
starszy oblewacz desek



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brokeback Mountain

PostWysłany: Nie 16:57, 30 Lip 2006    Temat postu:

ROWERZE... jakiez to było.. tworcze:P naprwde wspaniałe SmileVery Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sam`
Sam sie nie załatwia



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Garbatka

PostWysłany: Pon 0:43, 31 Lip 2006    Temat postu:

Jakby ktos nie zauwazyl, tworczosc adriana jest wielce poetycka, a w jednym z utworow zastosowal nawet przerzutnie, co jest zdecydowana odznaka wielkiego kunsztu artystycznego... Ot nowy wieszcz narodowy sie nam rodzi!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ana_banana
Poczatkowa Prostata



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: zarzecze (nie mylić z zadupiem :D )

PostWysłany: Pon 19:25, 31 Lip 2006    Temat postu:

czy tam coś było może o bananie? Sad hehehehe Very HappyVery HappyVery HappyVery HappyVery Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HB
Poczatkowa Prostata



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Augustów

PostWysłany: Wto 21:07, 01 Sie 2006    Temat postu:

Twórczość Rowera mnie rozśmieszyła, ale komentarz Sama po prostu rozjebał na łopatki <lol>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Corn
Sam sie nie załatwia



Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z otchlani

PostWysłany: Śro 16:58, 02 Sie 2006    Temat postu:

HB to ty nie widziales tych wierszy? w roku szkolnym to byl hit i nadal jest. trzeba je dac Makajonowi zeby sobie zinterpretowala.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Intruz
Administrator



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: czy to ważne??

PostWysłany: Śro 22:50, 02 Sie 2006    Temat postu:

no brawo, brawo takiego nowego świeckiego poete mamy a co najlepsze te wiersze chcą sie podobać i sie podobają to nie jest zadna lipa i powinny byc one opracowywane na lekcaiach polskiego zamiast jakiegoś tam Witolda Maja.....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HB
Poczatkowa Prostata



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Augustów

PostWysłany: Czw 17:49, 03 Sie 2006    Temat postu:

Corn napisał:
HB to ty nie widziales tych wierszy? w roku szkolnym to byl hit i nadal jest. trzeba je dac Makajonowi zeby sobie zinterpretowala.


no pierwszy raz na oczy je widziałem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eld'grim
ścigany przez CBA



Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: się wziął ojciec Tadeusz Rydzyk?

PostWysłany: Wto 12:21, 22 Sie 2006    Temat postu:

rower napisz jeszcze kilka takich wierszy i wydaj "Tomik wierszy o Makajonie" Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AloAlo
pełnoprawny uzytkownik klopa



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:10, 22 Sie 2006    Temat postu:

pod tytułem "makaronizawanie (humaniści znamy ten termin) modne od wieków"Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eld'grim
ścigany przez CBA



Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: się wziął ojciec Tadeusz Rydzyk?

PostWysłany: Wto 18:17, 22 Sie 2006    Temat postu:

dlaczego tylko humanisci? ja nie jestem humanista i takze znam ten termin

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AloAlo
pełnoprawny uzytkownik klopa



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:29, 23 Sie 2006    Temat postu:

wow brawo Eld'grim-Makajon jest z Ciebie dumny Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eld'grim
ścigany przez CBA



Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: się wziął ojciec Tadeusz Rydzyk?

PostWysłany: Czw 18:40, 12 Paź 2006    Temat postu:

Imię: Shalaric
Przydomek: Dustrunner
Rasa: Człowiek
Profesja: Złodziej
Frakcja: Przymierze

Wpis 57
Dzisiejszy dzień był jeszcze nudniejszy od poprzednich. Ostatnio w tym lesie nic się nie dzieje. Nawet w oberży wszyscy spokojnie popijają piwo. Dawno nie było tam żadnej bójki. Niby dookoła sami bandyci, a tacy spokojni.
Czuje jednak, iż niedługo Herszt zarządzi wielkie polowanie gdyż spichlerz zaczyna świecić pustkami, do czego przyczyniły się także szczury.

Wpis 61
Przeczucie i tym razem mnie nie zawiodło. Z samego rana Daron, prawa ręka Herszta) zwołał wszystkich na plac, powiedział parę słów odnośnie taktyki i ruszyliśmy w las
Nasz sposób działania był bardzo prosty. Pierwsza grupa miała pójść głębiej w puszcze i naganiać zwierzynę w naszą stronę, my zaś musieliśmy ubić jak największą ilość jeleni i dzików. Chcieliśmy także zdobyć jednego niedźwiedzia, ale niestety żadnego nie znaleźliśmy.
Nie wiem jak to wszystko się skończyło, ponieważ wymknąłem się w połowie łowów i wróciłem do kryjówki. Zawsze tak robie po to by zabawić się z dziewoją Herszta, a przecież tylko w czasie polowania nie ma go w chacie (skurwysyn sam się opierdala, a nam każe napadać na kupców).
Nie wiem jak ona to robi, ale jest najlepszą kobietą, jaką chędożyłem. Nawet nie zauważyłem, kiedy Herszt wrócił i ledwo zdążyłem uciec tylnim wyjściem. Ale było warto.

Wpis 62
Po polowaniu powróciła nuda. Wprawdzie robiliśmy wypady na podróżujących traktem, ale zdarzały się one, jak dla mnie, zbyt rzadko i niewiele z nich zyskiwaliśmy.
W oberży był dzisiaj konkurs picia piwa. Oczywiście wygrał Herszt, chociaż wypił o połowę antałka mniej niż ja. Nikt się nie sprzeciwił, taka osoba byłaby od razu wypędzona z bandy, a co banita może zdziałać sam?

Wpis 69
W nocy strasznie lało, a dachy w naszych czterech chatach były od dawna wymagały remontu (korniki przeżarły je prawie na wylot). Wcześniej liście drzew chroniły nas przed deszczem, ale teraz nawet to nie pomogło. Musieliśmy załatać dziury.
Wzięliśmy, więc kilka siekier i poszliśmy po drewno na deski. Po tej ulewie wszystko było mokre, ale to nie robiło nam dużej różnicy. Ścięliśmy kilka mniejszych drzewek i wróciliśmy do kryjówki. Teraz trzeba było to przerobić na deski, ale mi się nie chciało. Wolałem trochę odpocząć, a później przybijać gotowe deski w miejscach gdzie dach przeciekał.
Wykonaliśmy dziś kawał solidnej roboty. Mam nadzieje, że w nocy już nie będzie mi kapać na twarz.

Wpis 77
Dzisiaj wybrałem się z kilkoma kompanami do miasta. Oczywiście po uprzednim pozyskaniu zgody Herszta (nie wiem jak ten psi syn został naszym przywódcą, ale cóż, nasz świat pełen jest dziwactw). Przebraliśmy się w stroje normalne dla ludzi z miasta i wyruszyliśmy na koniach do pobliskiej miejscowości.
Właściwie to było miasteczko. Nawet nie miało kamiennych murów tylko drewniane.
Mimo tego, że staraliśmy się upodobnić do mieszczan, oni podejrzliwie na nas patrzyli. Szczególnie na mnie. Może to mój spory, czarny zarost i groźny wyraz twarzy nie budził w nich zaufania, ale mi nie robi różnicy co ludzie o mnie pomyślą. Ważne żeby mieli pełne sakiewki.
Jednak najważniejsze było to, że pełno tam było porozstawianych straganów, z których przypadkiem mogło coś spaść wprost do naszych kieszeni. W ten sposób zyskałem całkiem ładne sztylety, ale najważniejsza była sakiewka ze złotem, którą podwędziłem pewnemu kupcowi. Niestety musiałem ją oddać gdyż widział to człowiek wysłany z nami przez Herszta.
W sumie ten wypad zaliczam do udanych, ponieważ zyskałem kilka innych drobiazgów, które mogą się w przyszłości przydać.



Wpis 83
To było straszne. Wyrżnęli wszystkich. Nie oszczędzili nikogo. Nikogo.
O poranku ja i trzech mych towarzyszy, Franc, Daeth i Azan wyruszyliśmy na trakt obrabować kilku kupców. Mieliśmy pecha. Wszyscy przejeżdżający handlarze mieli zbyt silne straże, zbyt można ich było zaatakować.
Wracając do „domu” już z daleka zobaczyliśmy czarny dym. Zaczęliśmy biec. Gdy dotarliśmy na miejsce zastaliśmy krajobraz po bitwie. Wszystkie budynki płonęły, a po środku była wielka kupa palących się ciał. Zacząłem biegać od chaty do chaty sprawdzając czy ktoś nie przeżył. Gdy wybiegałem z budynku, który kiedyś był karczmą, potknąłem się o grabie upadłem. Zamarłem w bezruchu. Przede mną leżał orczy ząb. Wtedy zrozumiałem, że to te plugawe orki są winne tej rzezi. Schowałem ząb do wewnętrznej kieszeni kamizelki i poszedłem opowiedzieć wszystko moim kompanom. Postanowiliśmy, że wyruszymy w cztery strony świata i każdy z nas założy własną bandycką osadę. Po tej naradzie wszyscy obraliśmy własne kierunki.
Tego dnia przekonałem się, że dobry ork to martwy ork.

Wpis 114
Od wielu dni nic nie jadłem. Zwierzyna w lesie, w którym się znajduje nie jest dla mnie łaskawa. Wczoraj ukradłem konia z jakiejś małej wioski, więc podróż stała się lżejsza. Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam bez pożywienia. Być może jest to mój ostatni wpis. Wszystko przez te zasrane orki, kiep w ich rzyć.

Wpis 145
Dzisiaj miałem dużo szczęścia. Udało mi się upolować sporego jelenia. Niestety dużą część musiałem zostawić na pastwę wilków gdyż nie zmieściła mi się do plecaka, ale i tak zdobyłem żarcia na około cztery dni.

Wpis 163
W drogę wyruszyłem o świcie. Gdy opadła już poranna mgła dostrzegłem bardzo niewyraźne ślady dwunożnych istot. Widać było, że poruszali się bardzo nieostrożnie. Te ślady będę pamiętał do końca życia. To musiały być orki. Wiedziałem, że są niedaleko, gdyż ślady były jeszcze świeże. Około południa zobaczyłem ich na leśnej polanie. Nawet mnie nie zauważyli! To były jakieś młodziki. Doświadczeni wojownicy nie daliby się tak podejść. Miałem ogromną ochotę ich zaatakować, jednak nie miałbym z nimi żadnych szans.
Dzisiaj postanowiłem, że jak założę własną szajkę to w szczególności będziemy tępić orki.

Wpis 197
Jestem całkiem przemoczony. Cały dzień padało, a ja nie miałem się gdzie skryć. Mój koń jest wycieńczony. Jednak mimo wszystko jestem szczęśliwy jak nigdy dotąd. Wreszcie znalazłem odpowiednie miejsce na kryjówkę! Jest trudnodostępne, położone z dala od traktu, po prostu idealne. Nawet orkowi łowcy będą miały problemy ze znalezieniem go. Teraz musze tylko znaleźć chętnych, którzy będą chcieli przystać do mojej bandy, sklecić pare chałupek i już będzie można napadać na podróżnych!
Zastanawiam się tylko, w jaki sposób werbować ludzi. Myślę, że znajdzie się paru wygnańców, którzy będą chcieli do mnie przystać. Następnym problemem będzie organizacja kryjówki. Może w pobliżu jest jakaś jaskinia, a jeśli nie to będziemy musieli zbudować sami kilka chatek. Nie będę miał teraz zbyt dużo czasu na prowadzenie dziennika. Biorę się do roboty!

Wpis 278
Myliłem się. I to bardzo. W tej krainie nie ma żadnych złoczyńców. Sami porządni obywatele. Moje plany założenia własnej szajki legły w gruzach.
Na razie ukrywam się w jaskini i wątpię żeby coś się zmieniło. Żyje z kradzieży. Napadam także na pojedynczych ludzi podróżujących traktem. Ciężki ten mój żywot. Zastanawiam się co z tym zrobić, ale jeszcze nic nie wymyśliłem.

Wpis 292
Chciałem zmienić swoje życie, ale nie wiedziałem jak. Los sprawił, że samo się zmieniło.
Jakieś dwa tygodnie temu zauważyłem pewnego bogato odzianego człowieka podróżującego traktem. Tym razem miałem pecha. To był mag. W starciu z nim nie miałem żadnych szans. Złapał mnie w jakąś magiczną klatkę zapakował na swój wóz i pojechał dalej jakby nic się nie stało.
Nie widziałem drogi, którą jechaliśmy, ponieważ przykrył klatkę płaszczem. Gdy dotarliśmy do jego wieży wypuścił mnie i powiedział, że mogę iść gdzie chce. Przebiegły lis z niego był. Wiedział, że na pewno bym się zgubił bo nie widziałem drogi, którą jechaliśmy. Chcąc nie chcąc musiałem z nim zostać. Myślałem, że uwięzi mnie w jakimś lochu, a tymczasem on pokazał mi moją komnatę i powiedział, że kolacja będzie o zachodzie słońca. Byłem bardzo tym zdziwiony, przecież nawet go nie znałem.
Podczas kolacji dowiedziałem się dlaczego był taki miły. Chciał mnie nawrócić na drogę dobra. Niedoczekanie jego.
Z początku ciężko było mnie przekonać. Mówiłem mu, że na świecie i tak jest tyle zła, że ja i tak nie mogę nic z tym zrobić. On nic nie odpowiedział.
Myślałem już, że wygrałem, ale byłem w błędzie. Po tygodniu, mag pokazał mi jak żyją osoby, które niegdyś ja obrabowałem. Większość z nich straciło domy i wraz z rodzinami żyli teraz na ulicy. Wtedy już wiedziałem, że jestem na przegranej pozycji. Nieznajomy rozbudził we mnie ludzkie uczucia takie jak współczucie i wstyd. Tak. Wstydziłem się tego co zrobiłem. Tamtego dnia wiele z moich życiowych celi się zmieniło. Nie chciałem już napadać na niewinnych. Teraz będę walczył ze złymi istotami. Nawet z tymi, którzy opowiadają się po stronie dobra, a tak naprawdę zrobią wszystko żeby tylko się wzbogacić. Oczywiście to nie zmienia mojego głównego celu. Walki z plugawymi orkami


oto zapowiedziane bardzo dawno temu opowiadanie, ktore poddaje waszej krytyce


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Corn
Sam sie nie załatwia



Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z otchlani

PostWysłany: Pią 17:00, 13 Paź 2006    Temat postu:

dzisiaj na polskim byla niezla polewka. Sam lub rower, niech ktorys z was zamiesci wasz slynny utwor stworzony w czasie przerwy 20 minutowej w mapie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szejk
Ojciec Administrator



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 747
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: inąd

PostWysłany: Nie 13:03, 22 Paź 2006    Temat postu:



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eld'grim
ścigany przez CBA



Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: się wziął ojciec Tadeusz Rydzyk?

PostWysłany: Pon 17:58, 13 Lis 2006    Temat postu:

probowali zniszczyc nasz piekny zaklad ale im sie nie udalo. zrobili jedynie wielka dziure w scianie i drabine wygieli





Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sam`
Sam sie nie załatwia



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Garbatka

PostWysłany: Czw 9:23, 30 Lis 2006    Temat postu:

***
-Abelard?
-Tak?
-Kochasz mnie?
-Tak
-I zrobisz dla mnie wszystko?
-Tak
-Wiec zapomnij o mnie.


***

Smierć:

To były ostatnie słowa ktore w swoim niespełna siedemnastoletnim życiu usłyszał Abelard. Wypowiedziała je jedyna kobieta, którą pokochał. Pierwsza i ostatnia. Przepiełniony swym uczuciem mógł zrobić wszystko. Poza tym jednym. Nie potrafił zapomnieć. Przed tym jak padły te słowa wiele razy sie kłucili. Często się nie rozumieli. Jednak zawsze wracał do niej. Budziła się rano i jej oczom ukazywały sie bukiety polnych kwiatów. Listy z wierszami. Robił wszystko co był w stanie zrobić. A ona chociaż nigdy nie potrafiła go pokochać szczerą miłościa, czuła do niego wielką sympatie. Kiedyś gdy to wyznała, odpowiedział szczerze, że jego uczucia starczy dla obojga z nich... A jednak nie starczyło. Te słowa przepełniły czare goryczy. Dziewczyna odeszła skąpana w świetle księrzyca. Najpiękniejsza istota jaką kiedykolwiek widział. Dlaczego nie potrafiła go pokochać? Nie wiedział. I nigdy nie miał się dowiedzieć. Kiedy odeszła zaczął płakać. I tak leżał przez kilka godzin, użalając się nad swym losem. Nad ranem podjął decyzje. Wszedł w głąb lasu. Zdjął skórzany pas podtrzymujący wełniane spodnie. Wystarczająco długi do tego, co zrodziło się w głowie młodzieńca. Wspiął sie na najniższą z gałęzi drzewa, obwiązał ją pasem, poczym załozył pętne na głowe. - Jeden skok, chwila męki i nie bede już musiał patrzeć na nią, wiedząc, że nie może byc moja... - Myślał. Mieszały się w nim dwa uczucia gorycz oraz radość z końca swojego bólu. Jeden skok. Zamknął oczy. Skoczył. Leciał, leciał o wiele za długo jak na niewiele ponad dwa metry dzielące go od ziemi. Widział jej twarz. Jej ciało skąpane w swietle księrzyca. Slyszał jak szeptała mu do ucha. Niemal czul zapach jej perfum oraz ciepło od niej bijące. I nagle zapragnął żyć, jeszcze raz ujrzeć jej twarz przed końcem. Zapózno. - Głupcze, odbierasz to czego tak wielu braknie w najważniejszych chwilach życia - Usłyszał swój własny głos. Pozbawiony jednak emocji oraz uczuć, które towarzyszyły mu zawsze. I nagle poczył szarpnięcie. Straszliwy ból ścisnął jego krtań. Stłumionym stęknięciem ogłosił swiatu, że oto przyszedł jego kres. - Tak więc giń! - Usłyszał swój własny krzyk. Przepełniony jednak był chłodem i opanowaniem. Otworzył oczy. Ujrzał ją stojącom gdzieś na skraju lasu. Z przerazeniem spoglądama na jego twarz. Twarz wykrzywioną grymasem bólu, oraz.... zdziwienia. Bo oto nagle poczół niewyobrazal ny spokój. Po czym jakby odpłynął. Odszedł.


Narodziny:

Nagły skurcz. To jego pierwsze uczucie na tym świecie. Ból powodowany przez uciskający pas był nie do wytrzymania. Jednak bez trudu opanował typowe zwierzęce odruchy, chwycził za pas i podciągnął się. Kosztowało go to wiele siły, jednak dzięki temu mogł złapać troche powietrza. Przeżucił całe ciało, zaparł się nogami drzewa, poczym wyjął głowe z zabójczej pętli. Miałem wiele szczęścia, przeszło mu przez głowe. Opadł zgrabnie na ziemie i zaczął masować szyje. Wtedy poczuł, i zobaczył młodą dziewczyne. Całkiem ładną i zgrabną. W oczach miała łzy, cała trzęsła się i coś mamrotała pod nosem. Przylgnęła do niego i przytuliła najmocniej jak tylko mogła.
- Dlaczego? Nigdy więcej tego nie rób - Mamrotała przerażona. Łzy spływały po jej policzkach powoli. Uśmiechnął się.
- Nie. - Odparł chrapliwie. - Już nigdy tego nie zrobie. Już nigdy nie dam się zwieść. - Przy ostatnim zdaniu popatrzył prosto w oczy dziewczyny.
- Ccco? - Odprała przerażona.
- Już nigdy. - Odparł chłodno, po czym odsunął od siebie dziewczyne. - Odejdź. Dla twojego dobra. Nie potrafiłaś pokochać tamtego. Nie będziesz potrafiła choćby zrozumieć mnie.
- Ale.... Ale Abelard... - Dziewczyna była przerażona. Niegdyś widziała w jego brązowych oczach wesołe ogniki. Przepełnione uczuciem i dobrem. Teraz te oczy były martwe. Matowe. Nie wyrażały nic prócz spokoju.
- Abelard odszedł z dzisiejszym rankiem. - Odprał młodzieniec - Tylko dlatego, że chciał zrobieć dla ciebie wszystko. - Spojrzał na dziewczyne pogardliwie.
- Ale jak to? Nigdy...
- Chciałaś, żeby o tobie zapomniał. To był dla niego jedyny sposób. - Chłopak odwrócił sie i spojrzał na pas wiszący na gałęzi - Nie potrafił inaczej spełnić twojego życzenia. -
Dziewczyna zbladła i zaczeła łkać - To nie tak - mamrotała - To było dla jego dobra.
- Och nie martw się, on nadal cię kochał - Odparł i dotknął dłoni dziewczyny. - Ostatnim jego obrazem przed odejściem była twoja twarz.
Dziewczyna zachwiłą się i prawie upadła. Jednak młodzieniec szybko ją złapał i pomógł usiąść na ziemi.
- Ale dlaczego mówisz o sobie jakbys odszed? - Zapytała po kilku chwilach... - Abelard, przecież to ty. - Dotknęła jego twarzy. Teraz bladnej i nie wyrażającej uczuć.
- Przykro mi, ten którego znałaś odszedł. Teraz jestem już tylko ja. I teraz to ty mnie zapomnij... - Odparł spokojnie, wstał i ruszył w strone głębi lasu.
- Gdzie idziesz?! - Zawowała za nim mimo strachu jaki zaczeła do niego czuć.
- Gdzie? - Uśmiechnął się. Jednak ten uśmiech w niczym nie przypominał tego, co niegdyś było Abelardem. Kiedyś jego uśmiech był w stanie odgonić wszelkie troski. Teraz ten grymas podobny do uśmiechu sprawiał, że inne troski stawały się nieważne. Ten grymas sprawiał, że krew zastygała w żyłach. - Tam, gdzie znajde prawdziwy sens. Tam gdzie znajde odpowiedzi. - Odprał. Przez chwile wydawało jej się, że słyszy jakieś uczucie w jego głosie. A moze to tylko złudzenie? Tak, chyba tak... Tymczasem on odwrócił się i ruszył dalej. A ona... Ona nigdy nie potrafiła zapomnieć jego lodowatych oczu. Głosu nie wyrażającego żadnych uczuć. Oraz tego, że w jej przekonaniu, to była jej wina...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madzia1516
czasami sikam w majty



Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:45, 02 Kwi 2007    Temat postu:

Naziści, Szkopy i złodzieje wasze miasto zostało zbombardowane przez Alianckie lotnictwo straty w ludziach i kulturze sa ogromne. Z powodu wysiedlenia i wymordowania ludności niemieckiej mieszkajacej na zachodzie nie miesliscie pewnie okazji obejrzec Parku w Wilanowie. Serdecznie zapraszam do obejrzenia wyzej wymienionego parku. Czekaja na was liczne atrakcje miedzy innymi: obozy koncentracyjne, budowane przez was w calej Europie. Armia Czerwona juz tam na was czeka.

Bez wyrazów szacunku
P.S. Hitler Kaput


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum ludzi okolic i miejsc Strona Główna -> Nasze Garbacki pogawędki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin